poniedziałek, 9 listopada 2009

Przekleństwo ouroborosa

Nie wiem po co piszę tego bloga. Chyba w ramach prywatnej autoterapi nawiązując do notki Martyna. Albo z przekleństwa ouroborosa. Tak jak kiedyś pisałam, nawet miało się jakieś tam znajomości blogowe, czuło się, że to miejsce żyje. Teraz jest puste jak krypta do której zapomniało się wejścia, a nie tak atrakcyjna żeby się tym zainteresować.
No cóż - jak to u mnie w życiu. Wąż sprawia, że wszystko wraca, nie zawsze tak jak chcielibyśmy to widzieć. Nocą tańczę z duchami wspomnień. Czuję ich gniew, czuję jak popychają mnie do działania, żądają ode mnie czynów. Cały czas się kontroluję. Cały czas gotowa do skoku do gardła, cały czas poskramiam wilka. Pamiętam czym to się skończyło. Wiem, że w życiu nie ma miejsca dla przegranych. Kiedy uwolnię Bestię zostanę sama. Znowu będzie Martyn gdzieś tak daleko, że Bestia jej nie dosięgnie, ta więź jest zbyt silna. W każdej innej zanurzy kły upajając się kroplami krwi spływającymi po wargach. Bestia nigdy nie atakuje gdy jesteś blisko, ale gdy się oddalasz i uciekasz z radością posmakuje Twojej krwi.

'Gdy czas skończy się...
... a Ziemia rozstąpi się i jej NIE MA...
Zamienię twój sen... w wierny cień
Gdy gwiazd zgaśnie blask...
... a niebo rozstąpi się, zatrzyma czas...
Zamienię twój sen... w wierny... CIEŃ
Wieczną czerń... w wierny cień...
... W WIERNĄ CZERŃ'
Hunter - Strasznik

Ourobornos wiruje coraz szybciej. Nie daje odpocząć w swym pędzie, zakłada zamki do klatki która oddziela mnie od Bestii. W klatce jestem ja.

3 komentarze:

W. pisze...

chyba jestem ograniczona.. ale nie rozumiem notki:(

Unknown pisze...

uwielbiam to genialne balansowanie, mistrzowskie operowanie aluzjami, aż żubr staje :D

emma pisze...

wiesz co, coś w tym jest.. jak miałam te 15-16 lat i swojego pierwszego/drugiego bloga na koncie, to miałam naprawdę sporo znajomości blogowych. najpierw było pisanie przez blogi w komentarzach,potem gg,tlen,emaile.. potem jedna kłótnia za drugą o kłamstwo i raptem zabrakło mi za jednym machem trzech 'przyjaciół'.
ja już dawno przestałama traktować mojego bloga jak miejsce spotkań z ludźmi, teraz to raczej wlaśnie forma terapii ktora wyparła pisanie w dzienniku. czemu? może po prostu wolę stukające klawisze mojego laptopa niż kartki dziennika.
tak, teraz właśnie mam obok siebie dziennik. lezy otwarty i czeka na uzupełnienie waznymi wydarzeniami od października.. było pare wpisów,ale żaden taki na serio. jakieś krótkie wzmianki, obejście problemów trzema słowami itd..
tak, muszę wszystko uzupełnić.
w końcu nie poszłam dziś na zajęcia, bo o 5:45 dźwięk budzika wydał mi się niczym ryk trąby Jeźdźców Apokalipsy.. w sumie nawet nie wiem czy oni mieli trąby.. ale tak to mi się wydało.
przestawiłam go na 9:50. ale wstałam jakoś o 8:10. akurat zajęcia się zaczęły wtedy. pewnie oddała moje koło z pisania,wiem na 99% ze niezaliczone. więc po co miałam iść, siedzieć i się dołować przez 1,5 godz i nie być w stanie się skoncentrować na tym co będziemy robić.. a teraz mam dopiero zajęcia na 15:00, więc wykorzytsam ten czas, choć raz popiszę w dzienniku jak kiedyś..tyle się działo.