sobota, 2 lutego 2013

Meluzyno, Meluzyno...

Większość z was kojarzy zapewne piersiastą dziewoję z kubków kawy, stanowiącą integralną część loga 'Starbucks'. Ponad 40 lat temu, kiedy dzisiejszy potentat rozpoczynał działalność jako całkiem przyzwoita kawiarnia w Seattle. Chcąc nawiązać do portowych tradycji miasta, właściciele zdecydowali się na popularny wśród marynarzy syreni symbol. Aby dodać jej nieco oryginalności wybrali wzór pochodzący z XVI-wiecznego szwedzkiego drzeworytu przedstawiającego syrenę o podwójnym ogonie. Wraz z rozwojem firmy, wizerunek był stopniowo odświeżany i unowocześniany.



Trudno w nim dziś odnaleźć postać z europejskich legend i tylko czujne oko wciąż dostrzeże zarys podwójnego ogona. Dosyć nietypowy wizerunek, wcześniej, zarówno greckie jak i rzymskie syreny 'legitymowały się' o ile w ogóle, to jednym rybim odwłokiem. Motyw dwuogoniastych syren, najczęściej odnosił się do rzecznych rusałek, dosyć popularnego dziwa pojawiającego się od Francji, Niemiec, Europę Środkową a także Północną.

Jedna z najbardziej znanych legend o takiej rzecznej syrenie pochodzi właśnie z XIV wieku z Francji. Wodna rusałka-czarodziejka nie utrzymała przed ludzkim mężem tajemnicy swojej półrybiej postaci, którą przyjmowała tylko w kąpieli. Gdy podejrzał ukradkiem jej postać, zamknęła go w jednej z górskich jaskiń, gdzie dokonał swojego żywota, przeklinając swoją żonę i córki. Nie wiemy co stało się z matką i dwiema młodszymi córkami, choć zapewne zgodnie z kanonem późnych chanson de geste, poświęciły się opiece nad górskimi jeziorami i źródłami. Najstarsza córka, Meluzyna udając się na coraz odleglejsze samotne wyprawy, pewnego dnia zobaczyła młodego hrabiego Lusignan. Jak to zwykle w bajkach bywa, zakochali się w sobie bez pamięci.
Piękna pani Meluzyna, poprosiła jednak swojego oblubieńca o to aby nigdy, pod żadnym pozorem nie próbował jej podglądać w soboty. Dzięki mądrym radom Meluzyny hrabstwo pomnażało swoje bogactwa, zaś sam hrabia cieszył się ponoć z dziecięciu synów, z których każdy cechował się jakąś ponadludzka cechą fizyczną bądź charakteru. Niestety, klątwa ojca nie pozostała bez echa - pewnego dnia hrabia nie utrzymał swojej ciekawości na wodzy, widząc Meluzynę w swej półrybiej postaci. Zaniosła się potwornym krzykiem, z ramion wyrosły jej błoniaste skrzydła, dzięki którym uleciała przez okno. Ponoć jej potomkowie słyszeli jej krzyk zawsze gdy zbliżało się śmiertelne niebezpieczeństwo. Mityczna protoplasta jednak miała na wieki czuwać nad rodem Lusignan, strzegąc jego ziem, dając mu także niezwykłe przymioty wynikające ze zmieszania ludzkiej krwi z krwią rzecznej syreny.




Mélusine découverte par Raymond de Lusignan, gravure anonyme, 1870

Krzyk ten miał słyszeć także Gwidon de Lusignan, mąż Sybilii, siostry króla Jerozolimy Baldwina IV Trędowatego (słuszne skojarzenie z imionami bohaterów z 'Królestwa Niebieskiego', losy głównego bohatera są częściowo oparte o wątki z życia Gwidona). Gdy Baldwin nie był już w stanie z powodu choroby sprawować rządów, przekazał koronę siostrze i jej francuskiemu małżonkowi. Niestety słaby charakterem Gwidon (czyżby znów przekleństwo/błogosławieństwo Lusignon?) nie mogąc się równać ze swoim przeciwnikiem Saladinem, wydał rozkaz do zaatakowania zbliżającej się armii Saracenów, w której chrześcijanie zostali zdziesiątkowani (tak, to finałowa bitwa z 'Królestwa...'), a porażka przesądziła o losie Jerozolimy. Gwidon wzięty do niewoli, został uwolniony przez Saladina, pod warunkiem powrotu do Francji. De Lusignan objął jednak w posiadanie Cypr, gdzie jego potomkowie rządzili przez kolejne trzy stulecia.

Do pokrewieństwa z rodem de Lusignan, przyznawał się także chętnie Jean de Berry (to na jego dworze została spisana najbardziej znana wersja historii o Meluzynie przez Jeana d'Arras), łącząc w sobie zarówno krew francuską, jak i Luxemburską, dlatego czasem w podaniach o rodach Luksemburskich także można znaleźć podanie o wodnej rusałce.



Motyw opiekuńczej, rzecznej syreny (w przeciwieństwie do jej równie pięknych choć tragicznie niebezpiecznych morskich sióstr), pojawia się wielokrotnie w kulturze europejskiej. Nad Renem jedna z wyższych skał nazywa się Loralei, od imienia dziewczyny, która rzuciła się z niej, gdy w Renie utopił się jej ukochany. Od tej pory strzeże bezpieczeństwa podróżujących Renem na tym odcinku.

Nie sposób pominąć tu także podania o warszawskiej syrence, która choć swój rybi kształt nabrała dopiero w okresie klasycyzmu (przez pewien czas podobnie jak Meluzynę, podania dodawały jej poza rybim bądź gadzim ogonem także skrzydła), niewątpliwie jest jedną z najbardziej klasycznych europejskich legend o rzecznych syrenach. Jedna z moich ulubionych bajek w dzieciństwie, o dwóch siostrach, córkach Trytona, z których jedna zatrzymała się w Kopenhadze, druga uparcie dążyła na południe. Należy jej także przyznać dawkę szaleństwa równą tej 'meluzynowatej', skoro mimo niezbyt gościnnego przyjęcia jak podaje Oppman, postanowiła zostać z nami na dłużej.

Być może jest to ich syrenia przypadłość. W końcu być może Meluzyna zaklęta w logo Starbucksa, przyciągnęła do firmy Howarda Schultza, który nie tylko zmienił nie tylko małą pijalnę kawy w Seattle w największą na świecie sieć kawiarni, zmieniając model biznesowy tej branży. A ja racząc się coraz bardziej stygnącą Vanilla Latte puszczam oko zarówno do tej starbucksowej, jak i warszawskiej Meluzyny.