Szept, myśl, zapomnienie,
Krok, skok, uderzenie,
trzask, blask, wokół mgła,
bat, kat, po krwi szłam.
Dlaczego przywiązane do szyi kamienie nie duszą? Powinnam czuć ich ciężar na piersi. Stabilizują, pomagają utrzymać pozycję, ale nie krępują skrzydeł. Czy coś z nimi nie tak? A przecież kamyk jest stworzeniem doskonałym, równym samemu sobie.
Życie w szklanej skorupie opiera się o stałą troskę o kruchą powłokę. Gdy rozbija się na setki kawałków, człowiek staje nagi przed światem, a stopy rani okruchami szkła. Ale smak pierwszego wiatru na ustach, zapach powietrza - betonu po deszczu, zdecydowanie jest wart tego wysiłku.
Marzę.
Znów marzę.
1 komentarz:
Przykro mi słyszeć o Twojej przyjaciółce.. tak młoda.. przecież to tylko dwa lata starsza ode mnie.. a najgorsze jest to że gdy myślę 'nowotwór' myślę często 'jestem za młoda, to mnie jeszcze nie dotyczy'.. i pragnę zapomnieć o tych wszystkich młodych ludziach, dzieciach i wbić sobie do głowy że jeszcze całe życie przede mną.. znowu ta pewność niepewna...
kamienie przywiązane do szyi...?
przyznam, że nie bardzo rozumiem to wszystko. A nie można ich odczepić i pofrunąć? pewnie nie można. każdego coś przytrzymuje przy ziemi.
Prześlij komentarz