czwartek, 26 sierpnia 2010

A imię jej - Przeciw Czterem

Podążając ścieżką pełną kamieni spotkałam trzech starców. Pierwszy powiedział "szczęściem jest umiar". Drugi rzekł "szczęściem jest przyjemność". Trzeci także zagrodził mi drogę, z namaszczeniem wymawiając słowa "szczęście to życie w zgodzie z własną naturą". Wyminęłam szacownych mężów, biegnąc dalej za onirycznymi marzeniami, nie posłuchałam, w szaleńczym cwale goniąc cele - taka jest moja natura.
A jednak, własna natura kusi i wabi, spychając tam gdzie zamiast szczęścia, kryją się te struny duszy, o których chciałoby się czasem nie pamiętać. Może zatem szczęście, to poczucie dumy z chwili, która trwa? Pewien człowiek dźwigający dwa krzyże pod koroną powiedział - świat jest jedynie naszym wyobrażeniem o świecie. Dziś nazywa się go twórcą pesymizmu. Ale czy nie ma bardziej optymistycznego stwierdzenia? To my kształtujemy to jakim postrzegamy świat.
Dlaczego o tym piszę? Bo pomyślałam sobie dziś jadąc tramwajem, że chcę żyć zgodnie z moją naturą. Chciałabym także być dumna z moich wyborów i żyjąc zgodnie z moją naturą uczyć się ją kontrolować jeszcze bardziej. A potem przeniosłam wzrok z warszawskich stoisk przy dworcu wkd śródmieście na szczerzącego zęby człowieka przede mną. Nigdy wcześniej nie spotkałam tak irytującego człowieka, z którym zarazem tak dobrze bym się bawiła. Co będzie jutro? Nie wiem. Ale dzisiaj mogę zasnąć z uśmiechem i pomyśleć sobie - ten dzień przeżyłam zgodnie z własnym ja, a mimo tego jestem z siebie dumna. Jutro i tak przekroczy moje wyobrażenia. Arthurze, nie doceniałeś losu.


Brak komentarzy: